Sprzedajesz dom
Jak się za to zabrać? Wydaje się, że jest to prosta sprawa. Kilka zdjęć, opis, cena z internetu- nie najwyższa, ale też nie za niska. Otodom, bo najpopularniejszy (niektórzy ciągle mylą z otomoto 🙂 ) klik, przelew (Jeeezu, aż tyle?) i ogłoszenie wisi.
Przez kilka pierwszych dni odbierasz sporo telefonów od agentów, którzy chętnie Ci pomogą, ale Ty nie chcesz. To jest Twój dom, sam potrafisz go sprzedać, a płacić prowizję za to, że pośrednik skopiuje Twoje zdjęcia i opis- bez sensu.
Mija 30 dni. Dostajesz maila od otomoto ;), że ogłoszenie wygasło. Hm… strasznie szybko to minęło, a nikt nawet nie obejrzał. Szybka decyzja- przedłużasz ogłoszenie, choć Twój portfel zaczyna odczuwać już ten kolejny przelew.
Pod koniec drugiego miesiąca przychylniej patrzysz na oferty pomocy. Może rzeczywiście coś w tym jest? Może pośrednik ma lepsze metody, a Ty o czymś nie wiesz? Trudno, zapłacisz mu ten 1%, bo przecież nie więcej i podpiszesz umowę, tylko absolutnie nie na wyłączność. Przecież ciągle jest szansa, że sam sprzedasz, a z wyłącznością, to trzeba będzie i tak prowizję zapłacić. Bez sensu!
…
Agenci nie zasługują na zaufanie?
To nie jest typowa historia każdego sprzedającego nieruchomość, jest przejaskrawiona i namalowana w ironicznych barwach. Niestety często prawdziwa. To, co dzieje się w głowie osoby pragnącej sprzedać swój dom, jest efektem informacji, jakie docierają do niej z różnych stron, a które pracę pośrednika przedstawiają w sposób bardzo negatywny.
Bo czy komuś przyszłoby do głowy, żeby samemu wyleczyć sobie zęba, kiedy go boli? Nie, bo zaufanie do dentystów w naszym kraju jest na znacznie wyższym poziomie niż do agentów nieruchomości.
Czy wpadłbyś na pomysł, żeby samemu wyczyścić komin w swoim domu? Raczej zawołasz kominiarza.
A czy wymienisz sobie sam pasek rozrządu w swoim Audi? Nie, prawdopodobnie pojedziesz do ASO, mimo że wiesz ile to kosztuje.
Dlaczego zatem przy sprzedaży domu Twoje myśli nie biegną w pierwszej kolejności w stronę agencji nieruchomości?
Bo:
- słyszałeś, że są nieuczciwe,
- myślą tylko o swojej korzyści,
- nic nie robią,
- bo się nie znają,
- kopiują zdjęcia, opis i wrzucają na portale tak samo, jak może to zrobić każdy.
Smutne jest to, że w niektórych przypadkach jest to prawda. Trudno o zdobycie zaufania, jeśli cała masa pośredników pracuje tak, jak sama nie chciałaby być obsługiwana.
Jak trafić na dobrego pośrednika?
Co zatem zrobić, żeby nie podpisać umowy z kimś, kto nie do końca zadba o Twoje interesy? Czy warto zareagować na reklamę w gazecie czy na billboardzie? A może zadzwonić do pierwszej agencji, która wyświetli Ci się w wyszukiwarce? Czy wybrać tego, kto oferuje najniższą prowizję?
Najlepszym sposobem jest zrobienie rozeznania wśród znajomych. Na pewno ktoś z Twojego bliższego lub dalszego otoczenia korzystał w ostatnim czasie z usług jakiejś agencji. Po prostu zapytaj jak wyglądała współpraca
- czy był zadowolony z obsługi
- czy transakcja doszła do skutku
- jak wyglądał marketing (portale, baner, zdjęcia, film, ulotki)
- jaki rodzaj umowy (otwarta czy wyłączność)
- wynagrodzenie
- zaangażowanie agenta podczas prezentacji, a także na etapie formalności
- wiedza agenta
- komunikatywność, uprzejmość, rzetelność
Dużo by wymieniać, ale tych kilka punktów powyżej, da Ci odpowiedź na pytanie czy warto skorzystać z usług danej agencji. Jeśli sugerujesz się tylko wysokością wynagrodzenia, może się okazać, że nie wybierzesz najlepiej. Pamiętaj, że dobry marketing kosztuje, więc jeśli ktoś oferuje Ci usługę za 1% ceny transakcyjnej, to raczej nie planuje wydać pieniędzy na odpowiednią promocję Twojej nieruchomości. Jeżeli agent oferuje Ci umowę otwartą, to z dużym prawdopodobieństwem nie weźmie odpowiedzialności za sprzedaż Twojego domu, a już na pewno nie zainwestuje w marketing.
Takich niuansów jest wiele, dlatego zawsze przed podjęciem decyzji warto dopytać o szczegóły dotyczące procesu sprzedaży. Nigdy nie masz gwarancji, że dany agent zrobi dokładnie to, co obiecał, ale jeśli nawet nie jest w stanie powiedzieć, co chce zrobić, to raczej nie powinieneś powierzać mu swojej sprawy.
Dzięki, że czytasz- jesteś super 🙂
Tomek